Wkrótce pojawi się kwietniowy numer "Take me". W środku będzie wywiad z Danielem Mizielińskim. Gdy mniej więcej miesiąc temu przeprowadzałem z nim do "Take me" rozmowę na temat antologii "1000 polskich okładek" (którą przygotował razem z żoną Aleksandrą) i projektowania książkowego nie przypuszczałem, co się za chwilę stanie. A stała się rzecz bardzo istotna. Na ostatnich targach książki dla dzieci w Bolonii (najważniejsza europejska impreza w branży literatury dla młodego czytelnika) polscy twórcy rozbili bank i pogonili konkurencję. Na 12 możliwych nagród nasi rodacy zdobyli trzy. Mizielińscy za "Co z Ciebie wyrośnie", Iwona Chmielewska za ilustracji do koreańskiego tekstu "A House of the mind: Maum", a Adam Jaromir i Gabriela Cichowska za "Słoniątko".
Okazuje się, że na polu gier video i książki dla dzieci (w szczególności ilustracji) Polacy są w pierwszej lidze. Co z tego, jeśli, i jedną i drugą dziedzinę traktuje się nad Wisłą jak nieważne popierdółki Ale o polskim kinie można dywagować latami i szastać kasą z PISF, choć kino i tak nie stało się naszą wizytówką. W Polsce książka dla dzieci to nie sztuka godna uwagi, a ilustracja uważana jest za tak niszową rzecz, że nie warto o niej rozmawiać, a już tym bardziej opisywać w mediach czy dotować państwową kasą. Potem powstaje publiczny lament, bo badania czytelnictwa wykazują, że jesteśmy burakami. Inna rzecz, że państwo w ogóle lubi rzeczy duże, np. duże stadiony za dużą kasę, licząc, że Euro wypromuje Polskę. Tymczasem, jak się okazuje nic nie promuje nas lepiej niż kultura, szczególnie te dziedziny, na które państwo nie musi dawać ani złotówki. To może jak przykręci kurek z forsą polskiej kinematografii i sportowym wygibasom, wtedy na tych polach też odniesiemy sukces? Może tak to działa? Po Mizielińskich czy Chmielewskiej pozostaną świetne książki, które dzięki Bolonii trafią do europejskiego obiegu, do dzieciaków z Francji czy Hiszpanii. Po Euro pozostaną puste stadiony, a na stadionach kibole będą mogli sobie urządzić ustawki. A później polski rząd wyśle ich do Europy. Żeby straszyli te same dzieci, które będą poznawać świat z polskich książek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz