24.10.08

Manara in hot action!



(wszystkie foty: Bogdan Krężel)

Zgodnie z obietnicą, wrzucam zdjęcia Manary zrobione przez Bogdana Krężela. Przy okazji spotkania z Bogdanem dowiedziałem się, że takie niedogodne warunki zdjęciowe w branży fotografowie nazywają Camel Trophy. I jak na Camel Trophy to udało się upolować całkiem niezłą zwierzynę. Enjoy!

ps. bardzo krótka rozmowa w Manarą w najnowszym "Przekroju"

17.10.08

Śmiertelnie długa przerwa i Moebius na MFK


Artysta kontra obiektyw (fot. Bogdan Krężel)

Moebius rysuje nam coś fajnego (fot. Bogdan Krężel)


A tu cierpliwie znosi sesję zdjęciową (fot. Bogdan Krężel)


To ostatnia próba walki z samym sobą, żeby reaktywować bloga i prowadzić go regularnie. Z mojej nieobecności tutaj nawet nie chce mi się tłumaczyć - bo zawsze to będzie lekko żenujące. Ale jeśli ktoś jeszcze ma do mnie cierpliwość - zapraszam do odwiedzin. Szczególnie zapraszam Martę Fiuk, którą jednocześnie ponownie i gorąco proszę o przesłanie swojego adresu. Nagroda z konkursu w postaci komiksu Śledzia z autografem cały czas czeka. Proszę o wysłanie adresu na sebastian.frackiewicz@gmail.com, abym mógł ją w końcu przesłać.

Tyle ogłoszeń duszpasterskich.

Pora na MFK. Tegoroczna edycja łódzkiej imprezy upłynęła mi pod hasłem "Moebius", którego musiałem najpierw upolować, a potem solidnie przepytać. Udało się to dzięki pomocy organizatorom MFKi, w szczególności Katarzyny Tośty (big thanx dla niej). Efekty polowania możecie przeczytać w najnowszym numerze "Przekroju" - większy tekst o dwóch naturach artystycznych francuskiego mistrza. Zupełnie prywatnie i nie dziennikarsko muszę się przyznać, że było to dla mnie ogromne przeżycie, a skromność i błyskotliwość Moebiusa jest wręcz urzekająca. Cierpliwość też, bo kiedy fotoreporter "Przekroju" Bogdan Krężel robił mu zdjęcia (efekty powyżej) zepsuło nam się jedno dziwne ustrojstwo. Poza tym był już zmęczony rozmową, a tu jeszcze ganiają go po schodach i każą stroić dziwne miny. To są takie momenty, kiedy człowiek odczuwa satysfakcję że bawi się w wymierający zawód zwany dziennikarstwem. Bo chociaż nie jeździ najnowszą BMKą, to ma szansę na spotkanie kogoś wyjątkowego. I na szczęście nie jest to "wyjątkowość" z tańców na lodzie.

Za artykuł o Moebiusie zresztą już mi się oberwało na Forum Gilidii Komiksu od jej moderatora. Ale zważywszy na to, że jest to serwis komiksowy na szalenie wysokim poziomie, pełen fachowych tekstów, komiksowej publicystyki czy wywiadów z artystami, nie będę się nad tym rozwodził. Niech moc będzie z nimi.

Wróćmy lepiej do MFKi. Podstawowym pożytkiem z niej płynącym jest to, że coraz więcej osób spoza komiksowego środowiska ma szansę zainteresować się historiami w obrazkach. Bo jeśli teraz za każdym razem będą pojawiać się na niej gwiazdy światowego formatu, o komiksie - przynajmniej ten raz w roku - zrobi się głośno. Dlatego trzymam kciuki za kolejne MFKI właśnie w takiej formie jak tegoroczna. Do pełni szczęścia będzie brakować tylko kilku punktów programów dla komiksowych "casuali" (mówiąc językiem graczy komputerowych), którzy chcą się dopiero w to wszystko wkręcić i jeszcze więcej atrakcji dla dzieciaków (trzeba sobie wychować młode pokolenie). Na szczęście festiwal dawno wyszedł już z ram środowiskowej imprezy, a im bardziej będzie się od nich oddalał, tym lepiej.