30.3.11

Intuicja

Wkrótce pojawi się kwietniowy numer "Take me". W środku będzie wywiad z Danielem Mizielińskim. Gdy mniej więcej miesiąc temu przeprowadzałem  z nim do "Take me" rozmowę na temat antologii "1000 polskich okładek" (którą przygotował razem z żoną Aleksandrą) i projektowania książkowego nie przypuszczałem, co się za chwilę stanie. A stała się rzecz bardzo  istotna. Na ostatnich targach książki dla dzieci w Bolonii (najważniejsza europejska impreza w branży literatury dla młodego czytelnika) polscy twórcy rozbili bank i pogonili konkurencję. Na 12 możliwych nagród nasi rodacy zdobyli trzy. Mizielińscy za "Co z Ciebie wyrośnie", Iwona Chmielewska za ilustracji do koreańskiego tekstu "A House of the mind: Maum", a Adam Jaromir i Gabriela Cichowska za "Słoniątko".
Okazuje się, że na polu gier video i książki dla dzieci (w szczególności ilustracji) Polacy są w pierwszej lidze. Co z tego, jeśli, i jedną i drugą dziedzinę traktuje się nad Wisłą jak nieważne popierdółki Ale o polskim kinie można dywagować latami i szastać kasą z PISF, choć kino i tak nie stało się naszą wizytówką.  W Polsce książka dla dzieci to nie sztuka godna uwagi, a ilustracja uważana jest za tak niszową rzecz, że nie warto o niej rozmawiać, a już tym bardziej opisywać w mediach czy dotować państwową kasą. Potem powstaje publiczny lament, bo badania czytelnictwa wykazują, że jesteśmy burakami. Inna rzecz, że państwo w ogóle lubi rzeczy duże, np. duże stadiony za dużą kasę, licząc, że Euro wypromuje Polskę. Tymczasem, jak się okazuje nic nie promuje nas lepiej niż kultura, szczególnie te dziedziny, na które państwo nie musi dawać ani złotówki. To może jak przykręci kurek z forsą polskiej kinematografii i sportowym wygibasom, wtedy  na tych polach też odniesiemy sukces? Może tak to działa? Po Mizielińskich czy Chmielewskiej pozostaną świetne książki, które dzięki Bolonii trafią do europejskiego obiegu, do dzieciaków z Francji czy Hiszpanii. Po Euro pozostaną puste stadiony, a na stadionach kibole będą mogli sobie urządzić ustawki. A  później polski rząd wyśle ich do Europy. Żeby straszyli te same dzieci, które będą poznawać świat z polskich książek.

22.3.11

Trochę papieru cz.2

W kiosku nowy "Przekrój", a w "Przekroju" kolumna komiksowa: nowy Torpedo doskonały jak zawsze i całkiem niezłe "Baśnie". Poza tym w dziale Otwórz Oczy Jacek Tomczuk pisze o streetartowym artyście działającym pod ksywą ROA, który specjalizuje się w zwierzętach (jakkolwiek to brzmi). Takie rzeczy robi, o


Trochę papieru

W "Take me" z lutego 2011 wydrukowali mi dwa teksty. Sylwetkę Grzegorza Janusza plus trzecią odsłonę cyklu felietonów o twórcach komiksowych. Tym razem Vaughn Bode. Za chwilę kwietniowe "Take me" i też coś tam mają wydrukować, ale tym razem nie o komiksach.


Tymczasem moim prywatnym odkryciem sezonu został blog Kasi Tusk. Jak już znajdziecie (nie będzie to trudne), polecam szczególnie cholernie obszerny dział Film i Literatura. Przygotujcie sobie jakieś tabletki na uspokojenie. Niskie czytelnictwo w Polsce? No pewnie, bo przykład idzie z góry. Kasia  Tusk (w przeciwieństwie do Marty Kaczyńskiej) nie pisze jeszcze o komiksach, ale kto wie.

19.3.11

Czy dzieci uratują polski komiks?

Właśnie trafiłem do jury konkursu Abecedex na komiks dla dzieci. W telewizji tego nie pokażą, ale konkurs  jest ważniejszy od "X Factor" i kolejnych zawodów pt. kto ładniej wymaluje powstańca. Pewnym paradoksem jest to, że w kraju, w którym ciągle traktuje się komiks jako medium dla dzieci, tak naprawdę nie ma ciekawych artystycznie albumów dla młodego czytelnika. Disneyowskich badziewi do nich zaliczyć się nie da. Jeśli szukamy komiksu na prezent dla dzieciaka, dobrego, wysmakowanego komiksu to zostaje nam praktycznie "Łauma", "Tymek i Mistrz", reedycje Baranowskiego i Tytusów. To nie jest normalna sytuacja, tym bardziej, że w Polsce świetnie rozwijają się małe wydawnictwa dla dzieci z doskonale ilustrowanymi picturebookami, a od picturebooków do komiksu jeden krok. Założę się, że gdyby ktoś wysłał do takich wydawnictw jak Dwie Siostry, Wytwórnia czy Ezop pomysł na ciekawy komiks, wydawca przynajmniej  by się nad nim pochylił. Może, zamiast dla IPNu warto robić albumy dla dzieciaków? Na razie nikt jeszcze o tym porządnie nie pomyślał. Dlatego tym bardziej zachęcam do spróbowania swoich sił w konkursie Abecedex, międzynarodowym dodajmy. Pełen skład jury TUTAJ. Brutalna prawda jest taka, że jeśli ktoś w dzieciństwie nie zacznie czytać komiksów, to później tak łatwo po nie nie sięgnie. Kto z  ludzi, którzy do dziś tkwią w komiksowej chorobie (nikt normalny komiksem się nie zajmuje) nie zaraził się nią w wieku kilku lat? To jest chyba pytanie retoryczne. Dlatego dobry komiks dla dzieci jest nam niezbędny jak woda, inaczej z getta zrobi się mikro-getto. Albo będą nas pokazywać w ZOO.

W jury Abecedex jest  facet, który stworzył zupełnie obłędny komiks dla młodego czytelnika. Chodzi o Davida Bohma i jego album "Ticho Hrocha". David otrzymał za niego nagrodę czeskiej sekcji IBBY, czyli stowarzyszenia zajmującego się książką dla dzieciaków. Polski oddział IBBY poza "Łaumą" nie miałby w gruncie rzeczy nawet co nominować. "Ticho Hrocha" powstała na podstawie legend opowiedzianych przez afrykańskie dzieciaki siostrze autora, która przywiozła je bratu do Czech. Album wydano w giga-formacie i wygląda tak:










Tymczasem polscy twórcy komiksowi już zaczęli z rynkiem dziecięcym kolaborować. Na razie okołkomiksowo.  Dziś Gildia Komiksu podała info, że Tomek Leśniak wziął się za ilustrowanie książek dla młodego czytelnika. Natomiast żaden serwis nie zająknął się o tym , że Grzegorz Janusz właśnie wydał książkę dla dzieci "Misiostwo Świata". Wydał, bo jego tekst wygrał 2 miejsce w II Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren. Na konkurs napłynęło 583 prac, a Janusz i tak pozamiatał. Gratulacje. "Misiostwo świata" trafiło do księgarń 2 marca.



16.3.11

Gry i zabawy wizualne

Znajdź szczegóły. Wszelkie podobieństwa jak mniemam zamierzone. A nawet jeśli nie, to tym lepiej, bo podświadome wpływy są jeszcze ciekawsze niż te świadome.



Każde czasy mają swoją komiksową propagandę. Jestem ciekaw na ile "Wilcze tropy" będą Klossem, tyle że w drugą stronę. Obym się mylił.  Z poczucia obowiązku przeczytam, ale cała ta historyczna heca w kraju, gdzie ciekawych artystycznie polskich komiksów ukazuje się jak na lekarstwo jest już męcząca. Lepiej, żeby IPN zamiast komiksów zaczął wydawać kolorowanki. Też na "k", a może dzieci będą miały z tego jakiś pożytek. A skoro już jesteśmy przy grach i zabawach wizualnych to jeszcze jeden, ale przyjemniejszy zabieg.


Wspaniały hiphopowy klasyk A Tribe Called Quest

I bardzo miłe nawiązanie po latach. Klip Phila Ade jest wręcz purytański, biorąc pod uwagę sposób, w jaki pokazuje się dziś kobiety na rapowych klipach made in USA.

2.3.11

Chopin never ending story


Narysował Artur Ruducha.   
Chociaż dla większości mediów sprawa jest już zamknięta, gra idzie o większą stawkę niż kilka przekleństw. Ale o tym  kiedy indziej.

Szorciak Rutu Modan


"Cwiszn" nowe pismo poświęcone kulturze żydowskiej. W ostatnim numerze krótki komiks Rutu Modan "Powrót do domu" z 2001. Kilka lat temu drukował go szwajcarski "Strapazin". Na przykładzie tego szorciaka widać, jak Modan przez te kilka lat zmieniła styl, "Powrót do domu" estetycznie jest bardziej szorstki, brudny niż "Rany wylotowe". Poza tym okładkę "Cwiszn" jak i wiele stron w środku zilustrowała Agata Dudek, która zajmuje się ilustracją prasową, książką dla dzieci ,a ostatnio także miejskim bombingiem w postaci dużych, papierowych wlep z kolorowymi kreaturami. Dobrze to wszystko wygląda.

1.3.11

Przecież widzę, że Chopin

W nowym numerze nie tylko o życiu seksualnym studentów. Będzie także, jak łatwo się domyślić, również o aferze chopinowskiej, która to afera powinna uświadomić nam, że finansowo zabiedzony światek komiksowy jest porządnie uzależniony od państwowych środków. My udajemy, że traktujemy was jak artystów, wy udajecie, że wasze historyczne antologie to sztuka. I nie próbujcie skakać, prowokować, przeklinać, robić coś, co kogokolwiek zaskoczy. Porządek ma być. Przy okazji pisania tekstu  do "Przekroju" (krótki jest) wyszło również to, że Polacy są nie tylko wtórnymi analfabetami, ale także analfabetami wizualnymi. Krzysztof Ostrowski przedstawił mi pewną rozmowę z dziennikarką telewizyjną. Według jego relacji dialog brzmiał mniej więcej tak.

Dziennikarka: - Dlaczego w pańskim komiksie Chopin klnie?

Ostrowski: - Ale to nie jest chopin tylko muzyk rockowy podobny do Chopina.

Dziennikarka: - Jak nie Chopin, kiedy widzę, że to Chopin.

To się nazywa logika.