22.9.11

Łamiemy schematy

W Polandzie jest tak, że wszystko musi mieć swoją konwencję. Plakat komiksowy musi mieć superbohaterów, reklamy producentów części samochodowych muszą mieć gołe panny, a przedszkole powinno nazywać się "wesołe..." lub "słoneczne...". Z okładkami jest podobnie. Gatunki mają swoje wizualne kody i konwencje. Reportaż nie jest wyjątkiem. Wystarczy wejść na stronę jakiejś dużej e-księgarni i poszperać w wyszukiwarce. Łatwo zauważyć, że książki reportażowe w przygniatającej większości na okładkach mają... po prostu reporterską fotę i kropka.  Zagraniczny wydawca "Białej gorączki"  (abstrahując od słynnego sporu na temat znajomości języka rosyjskiego u Badera to świetna książka) złamał konwencję.
Wyszło więcej niż dobrze.

9 komentarzy:

Daniel Gizicki pisze...

nie no jasne, ale patrząc na serię reporterską z czarnego, to te książki wszystkie tak wyglądają, być może samemu wydawnictwu już się to przestało podobać ale skoro taki jest sznyt to się trza tego trzymać.

Sebastian Frąckiewicz pisze...

Nie chodzi tylko o Czarne. Czarne trzyma się konsekwentnie oprawy graficznej swojej serii i dobrze.
Chodzi o większość książek reportażowych, z różnych wydawnictw: W.A.B, Znak

tO mY: pisze...

Może i złamał schemat, tylko po co? Mi się polska okładka bardziej podoba. I lubię jak po okładce widać, z czym zapewne będę miał do czynienia.

A np. okładka "Cuba Libre" Yoani Sa'nchez nie ma foty reporterskiej i jest słaba. A reportażowa w sumie jest w treści.

Sebastian Frąckiewicz pisze...

To chyba w przypadku okładki zagranicznej edycji szybciej dowiesz z czym masz do czynienia, skoro "Biała gorączka" to reportaż o pokonywaniu Rosji łazikiem.

Cuba Libre też ma fotę, trochę zgrafizowaną, ale jednak.

A schemat warto łamać chociażby po to, żeby ludzie nie tworzyli sobie wizualnych szablonów w głowie.

Anonimowy pisze...

Nie ma szablonów jest bajzel informacyjny, chaos i bolesny strzał w kolano na które, chyba zdajesz sobie sprawę z tego, nie stać większości polskich wydawców. A okładka którą stawiasz jako wzór do naśladowania dla mnie jest płaska i nijaka bo może być oprawą wszystkiego i niczego.
Z.Tomecki

Maciej Pałka pisze...

No jak to? Przecież widać, że to książka o samotnej podróży przez mroźne pustkowia. Samotnej mimo spotkań z tubylcami-kosmitami. Zajebista okładeczka.

Anonimowy pisze...

Masz na myśli tą "zabitą muchę" udającą autko? Żarcik.
A reszta to kwestia gustu, i nadal mam inne zdanie

Sebastian Frąckiewicz pisze...

Z Tomecki - mógłbym powiedzieć, że słowa, jakimi krytykujesz tę okładkę mogłyby się odnosić do każdej okładki? Nijaka? Płaska? Możesz to jakoś wyjaśnić? Chodzi o to, że nie ma wszystkiego z tzw. łopaty?

Mucha udająca autko... hmm. Czuję tutaj zapach pleców konia.

Co do tego, na ile stać polskich wydawców. W Polsce ciągle się wszystko tłumaczy brakiem kasy. Wszędzie i w każdej branży.

Anonimowy pisze...

łopata, plecy konia... sugerujesz mi, że moje zdanie to dla Ciebie łajno, czy pijesz do tego czym się zajmujemy? :-)

A co do okładki to nijaka i płaska bo... choćby widziałem swego czasu w podobnej tonacji okładki z Muzy do romansów. Oczywiście bez autka -muchy, ale kolorystyka i forma bardzo podobna. Okładka po minutowej korekcie photoshopem może być oprawą do wszystkiego.
bo... gdy na nią patrzę mam wrażenie, że ja to już widziałem tyle razy... tyle razy... tyle razy...
bo... nic mi nie mówi o produkcie, który "uatrakcyjnia", ślizgam się po niej oczami i idę dalej szukając czegoś ciekawszego (nie oceniam tu zawartości tylko opakowanie)
bo... mi się nie podoba, ale to dla Ciebie żaden argument
Z.Tomecki