23.2.10

Wilkoń strikes back

20 lutego, targi książki (trochę hałaśliwe) dla dzieci w Poznaniu. Józef Wilkoń podpisuje ostatnią książkę. Na ścianach oryginalne ilustracje artysty, a dookoła  rzeźby. Na widok drewnianych i metalowych zwierzaków Wilkonia dzieciaki dostają szału. Zaczyna się powszechne oswajanie. Główne ofiary zajścia to hipopotam i podwieszone pod sufit ryby.Amok, mętlik w oczach.


Było naprawdę głośno. Niektórzy zamawiali dedykację na ucho.

 

Rzeźb można było dotykać, dzieciakom nie trzeba było dwa razy tego powtarzać
 
 Pełna interakcja
 
Chwilowe zawieszenie sygnału od nadmiaru wrażeń.


 
Muzykanci
 
Depresyjny gepard (chyba gepard).
 
Prezes kot patrzył na dzieciaki z góry. Nie dał się głaskać.

20.2.10

Poznań "stolicą komiksu"


Mam wyrzuty sumienia, że jako mieszkaniec Poznania piszę o Ligaturze dopiero dziś, ale lepiej późno niż wcale.Z drugiej strony  zaliczyłem zaledwie 3 punkty programu, ale Jarek Obważanek z WRAKa pocieszył mnie mówiąc, że gdy w Rzeszowie jest konwent komiksowy, to też przerabia go jedynie szczątkowo.
Pluję sobie w brodę, że nie mogłem być ani na pitchngu, ani na konfrencji naukowej - bo wystawy, spotkania - to znamy z każdego konwentu, natomiast posłuchać wykładu Thierry'ego Groensteena to już prawdziwy  smaczek. Organizatorzy Ligatury deklarowali, że antologia tekstów z konferencji ukaże się drukiem (podobno jeszcze w tym roku), więc zawsze będzie można nadrobić zaległości.W Poznaniu,w którym dla kultury nie ma specjalnie dobrej atmosfery, każda nowa impreza jest ciekawym wydarzeniem. Tym bardziej dla mediów. Stąd lokalne dzienniki prześcigały się w kuriozalnych określeniach. Mekka komiksu (,,Gazeta Wyborcza Poznań"), Europejska stolica komiksu (,,Głos Wielkopolski) - zabawna sprawa. Jeśli jakiejkolwiek imprezie komiksowej można  by przyznać ten tytuł, to tylko łódzkiemu MFK. Poza tym pisanie w taki sposób o pierwszej edycji nowego festiwalu, który nie nastawia się na dużą liczbę odwiedzających, bo ma charakter alternatywny, wynika chyba trochę z kompleksu prowincji, a trochę z nie znajomości realiów polskiego podwórka komiksowego.
Zresztą wystarczy przeczytać tekst z poznańskiej "Gazety", by przekonać się, że autor kompletnie nie ma  pojęcia o temacie, za który się wziął. A co najlepsze, panel dyskusyjny poświęcony komiksowi w mediach odbył się w "Gazeta Cafe". Ot, taki komiksowy paradoks. Jako że w tym panelu brałem udział , nie jestem w stanie go ocenić. Mam nadzieję, że nie zanudziliśmy publiczności. Żeby obraz komiksu w mediach był naprawdę wiarygodny, do listy panelistów trzeba by było dorzucić kogoś z mediów, które o komiksach nie piszą  wcale, albo z przypadku. Ale panel to drobnostka. Ligatura stała wystawami, niestety, udało mi się zaliczyć jedynie trzy.
Prace z cyklu "Życie pod sankcjami" (z albumu "Regards from Serbia) i " Komiks za żelazną kurtyną" znajdowały się w jednym pomieszczeniu - Teatrze Ósmego Dnia. Zograf to facet, którego nie trzeba specjalnie polecać. Jego komiksowy pamiętnik przedstawia wojnę w byłej Jugosławii z zupełnie innej perspektywy, pokazuje palcem najbardziej absurdalne sytuacje i ciche dramaty, a do tego jest świetnie narysowany. Z  kolei "Komiks za żelazną kurtyną" to świetna rzecz  nie tylko dla fanów komiksu, ale i dla miłośników historii, szczególnie wizji historycznych w wersji pop. Szkoda tylko, że plansze trafiły do małego pomieszczenia. Tymczasem w hallu Centrum Kultury Zamek pokazywano, w dużo lepszych warunkach, o wiele słabszą wystawę "Komiks kobiecy z Europy Środkowej" przedstawiającą prace autorek nie tylko z byłych demoludów, ale także z Niemiec czy Austrii. Akurat nasza polska  reprezentacja trzymała poziom, ale wiele z pokazywanych  tam komiksów - szczególnie w pamięci utkwiła mi plansza "artystki" ze Słowacji - to zwykły bełkot z pseudoartystycznymi pretensjami, widocznymi w grafice, a także w tekstach , skonstruowanych na poziomie egzystencjalnych rozważań nastolatka. To taka szkoła niby-stripurgerowa, której przedstawiciele (tu przedstawicielki ) zakładają, chyba, że im brudniejsza, antyesetyczna, kaleka kreska i im bardziej nadęty tekst - tym lepiej. Tymczasem "brzydkie rysowanie" też wymaga umiejętności. Ten brak umiejętności w połączeniu z awangardowymi aspiracjami wypada koszmarnie - powstaje kompletnie niekomunikatywny twór. Jakoś tak się dziwnie składa, że sztuka współczesna korzystająca z języka komiksu radzi sobie lepiej niż komiksiarze odwołujący się do języka sztuki współczesnej. Na szczęście w Polsce nie brakuje nam dobrych przykładów po jednej i drugiej stronie. Sieńczyk, Sasnal, Rebelka, Maciejowski. Za to trochę współczuję Słowakom.  Może odbiegłem od tematu, ale smutno mi się zrobiło widząc prace Zografa kiszące się w Teatrze Ósmego Dnia, a w przestronnych wnętrzach Zamku plansze, które powinny zostać w szufladzie.
Niemniej Ligatura od  początku stara się wyróżnić na tle innych imprez komiksowych, nie chce robić imprezy pt. "prawie jak Łódź". I bardzo dobrze.

9.2.10

Kumulacja w "Przekroju"

 


Zrobiłem w tym numerze combo. Poza standardową kolumną komiksową poszedł mój tekst o klasyku polskiej ilustracji Józefie Wilkoniu - szukajcie w dziale "Otwórz oczy". Nawet jeśli nie chce się wam czytać artykułu, warto rzucić okiem, (a jakże) na świetne prace mistrza. Jego kolory i styl niszczą. W następnym wpisie będzie o Ligaturze, którą zaledwie liznąłem, bo sprawy zawodowe (niekomiksowe niestety) wzięły górę nad przyjemnościami.

5.2.10

Łauma na językach



Karol Kalinowski zrobił sobie niezły prezent z okazji tacierzyńskiego debiutu. Jak już zdąrzyły poinformować wszelkie  serwisy komikswe - "Łauma" zostanie zekranizowana przez polskie studio Lava Films. Co ciekawe, będzie to film aktorski. I bardzo dobrze, po co robić estetyczną kalkę pierwowzoru, a animacja pracochłonna rzecz. Jak widać polscy filmowcy, wzorem hamerykańskich kolegów szukają dobrych scenariuszy w komiksie. Teraz piłeczka po ich stronie, nie spieprzcie tylko Panowie pogańskiego klimatu "Łaumy" i nie ugrzecznijcie jej za bardzo. Tymczasem, pozwolę sobie przypomnieć wywiad z KRLem, który ukazał się tuż po MFK na łamach dwutygodnik.com.  O Jaćwingach, pogaństwie i zapomnianej tradycji. Śmiało klikać, bo inaczej licho z roztopionego śniegu zapuka w wasze okno.