21.8.09
Debta i marudzenie
Najpierw marudzenie (jak to w Polsce). Gdym w drugiej klasie liceum wiedział, że za kilka lat zajmę się zawodowo komiksem to nie popełniłbym największej głupoty, czyli olania możliwości korzystania ze szkolnego dobrodziejstwa - nauki francuskiego w zakresie 5 godzin tygodniowo. Byłem głupi. Do dziś pluję sobie w brodę. Efekt tego jest taki, że dziś mogę sobie jedynie pooglądać tak zmyślne projekty jak "Journal de guerre" Tardiego i Verney'a. Bardzo ciekawie to wygląda plastycznie. Może czyta się źle, monotonnie, głupio - tego się już nie dowiem. Ale warto popatrzeć. Forma robi wrażenie.
Sprawa nr 2 - jutro o 14.00 w gdańskim Ratuszu Staromiejskim będę brał udział w debacie "Narysuj swoją wolność – komiksowe drogi do wolności w Polsce. " Wystąpią także: Jerzy Szyłak, Timof, Marek Lachowicz + jeszcze jedna osoba (na gildii stoi namazane, że Szymon Holcman, ale raczej to nieaktualne). Miejmy nadzieję, że coś z tej dyskusji wyniknie. Tymczasem czołówki z projektu Tardiego. Każdy odcinek ma 20 stron.
źródło zdjęć: Casterman, klikać śmiało
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz