Na DVD, niestety nie na ekrany polskich kin, wchodzi właśnie bardzo dobry film "Gdzie mieszkają dzikie stwory" na podstawie książki obrazkowej Sendaka. To trzeba zobaczyć. Ostatnio z Kubą Dąbrowskim spieraliśmy się o tzw. kategorię wiekową dla tego filmu i zdolności percepcyjne dzieciaków, co do chwytania różnic między fikcją, a prawdziwością świata przedstawianego w okresie przedszkolno-szkolnym. Kuba przy okazji pokazał mi zdjęcia Ryana McGinleya. Tak Kuba, masz rację, Spike Jonze nie mógł nie znać tego fotografa robiąc "Dzikie stwory". A jeśli nie znał, to obaj panowie mieli chyba jakieś telepatyczne porozumienie.Mała analiza porównawcza.
McGinley 1
Dzikie stwory 1
McGinley 2
Dzikie stwory 2
McGinley 3
Stwory 3
Tych podobieństw jest więcej. Natura, zachody słońca, pustynia, radosna bieganina, normalnie elan vital!
5 komentarzy:
Czterolatek po krótkim wyjaśnieniu po seansie dał sobie ze "Stworami" radę :-)
Czterolatek? Nieźle, z czterolatkiem bym chyba nie zaryzykował. Standardowo (nie wiem,czy wychowywane dziś dzieciaki łapią się na standard) odróżnianie fikcji od rzeczywistości zaczyna się mniej więcej w wieku szkolnym, czyli 6-7 rok życia, więc ten wiek, to jest chyba dobry moment.
A Twój czterolatrek nie chciał ci zwiać w trakcie seansu pod łóżko?
Tylko Max Records jakiś taki ubrany
No to w końcu film dla dzieci jest. Jak dorośnie, to się będzie rozbierał jak panna Cyrus.
Potrzeba było tylko porozmawiać po seansie i wyjaśnić to i owo (no, wszystko).
Ale Ponyo on the Cliff zdecydowanie bardziej się spodobało :-)
Prześlij komentarz