21.6.08

Słowiański Hellboy?

fota: Tin Can Forest

Polskie serwisy komiksowe grzmią o pracach nad drugim tomem "Odmieńca", który miałby być takim naszym Hellboy'em. Tymczasem już jakiś czas temu dwaj panowie Pat Shewchuk and Marek Colek powołali do życia świat zwany Tin Can Forest. Mieszanka czeskiego i ukraińskiego żywiołu powala na kolana. Artyści inspirują się folklorem naszych południowych i wschodnich sąsiadów. Ich brzmiące znajomo i śmieszne wyglądające po angielsku nazwiska, wskazują na to, że w rozmowie z nimi angielskiego wcale nie musielibyśmy używać. Tym bardziej po kielichu. Co więcej, inspiracje pogańską Ukrainą i słowiańszczyzną zauważalne są nie tylko w tematyce, ale także w formie. Widać to w sposobie, jaki tworzą sylwetki postaci, a także poprzez ornamentykę. Rysunek, który wklejam w posta pięknie nawiązuje do zdobienia ukraińskich, ludowych koszul ( tzw. soroczek). Wprawdzie ja kibicuję drugiej odsłonie "Odmieńca", ale z większą niecierpliowością czekam na album Szewczuka i Kołka, który już niedługo wyda kanadyjskie Drawn&Quarterly. "Pohadky" to będzie prawdziwe mistrzostwo. 128 stron strzyg, diabołów i leśnych ostępów. Check it out

18.6.08

Likwidator w szponach kapitalizmu


fot. Ryszard Dąbrowski

Ujawniamy wstydliwe fakty dla radykalnego artysty Ryszarda Dąbrowskiego, który wielokrotnie parał się komercyjnymi, czysto kapitalistycznymi zleceniami. Otóż twórca "Likwidatora", o czym mało kto wie, zajmował się dawniej tworzeniem ręcznie malowanych plakatów i afiszów filmowych dla białostockich kin. Sam Dąbrowski przyznaje, że nie zna innego miasta niż Białystok, w którym taki hand made był praktykowany. Niestety "był", bo dziś nawet tam kina przeszły na klasyczne, masowe plakaty. Zdjęcia pochodzą z archiwum twórcy.

Klikać na foty, to zrobią się duuuże

12.6.08

Spotkanie z Adamem Ruskiem



14 czerwca (sobota) w ramach cyklu o historii polskiej kultury komiksu DEKADY W KADRACH odbędzie się spotkanie z Adamem Ruskiem, historykiem komiksu i pracownikiem Biblioteki Narodowej

godz 16, Empik na Placu Wolności w Poznaniu

ze swojej strony gorąco polecam, bo naukowcy zajmujący się w naszym kraju komiksem to iście narodowe skarby.

Więcej informacjo o całym cyklu tutaj



4.6.08

Częstochowa Rulez!






pierwsze dwie foty od góry: teren dawnego getta w Częstochowie, reszta - kirkut


Ludzie spędzają urlopy w różnych dziwnych miejscach. Ja zrobiłem sobie wycieczkę do Częstochowy. Ale bynajmniej nie na Jasną Górę i do świętego źródełka, które ponoć leczy wszelkie choróbska. A jak nie leczy, to podnosi nam poziom żelaza we krwi niebotycznie, bo częstochowska ziemia rudą stoi, co na wodę ma wpływ niewątpliwe. I każdy w Częstochowie o tym wie. Pielgrzymi chyba jednak nie.

Tak naprawdę najciekawszą atrakcją Częstochowy jest teren dawnego getta w rejonie starego miasta, z niesamowitymi zaułkami ( w nocy bym tam nie poszedł) oraz cmentarz żydowski.
Częstochowa jakoś niespecjalnie go reklamuje, choć należy do jednych z najpiękniejszych w Polsce i znajduje się na nim ponad 4000 macew. Najpierw trzeba się go naszukać (znajduje się trochę poza miastem) i wleźć w taki miły błotnisty wąwóz. Cmentarz tonie w zieleni, nagrobki są poprzewracane, a królem tego miejsca jest wszędobylski bluszcz. Miejmy nadzieje, że ktoś się nim zajmie, bo niektóre macewy robią niesamowite wrażenie. A jeśli kiedyś w Polsce pojawi się filmowiec, żeby zrealizować w końcu jakiś horror, scenerię w Częstochowie ma idealną. Lepsze są tylko polskie drogi.

Getto to zupełnie osobna sprawa. Na fundamentach dawnej synagogi stoi obrzydliwy klocek z betonu (fliharmonia), a okoliczne uliczki wyglądają jakby od czasów wojny nic się nie zmieniło.Z resztą miejscowi doskonale pamiętają żydowską Częstochowę i nie trudno znaleźć kogoś, kto pokaże nam, gdzie warto iść. Tylko trzeba pytać ludzi tak mniej więcej po pięćdziesiątce.Zdjęcia, które tu wklejam nie oddają tego w pełni niestety, no i jestem kompletnym amatorem jeśli chodzi o fotografię.

A wracając do poprzedniego wpisu. Na spotkaniu w Głośnej Samotności było bardzo miło, choć kameralnie. Na spotkaniach komiksowych powinien obowiązywać tylko zakaz narzekania. Najlepiej z surowymi karami pieniężnymi. Czasami można mieć wrażenie, że komiksiarze to jakaś sekta cierpiętników. Zawsze, nie ma od tego wyjątku, po rozmowie na konkretny temat, zaczyna się smęcenie. Ale żeby nie promować smętów w tym miejscu zakończę i nie będę o tych smęceniach sam smęcił.